Wiele kontrowersji przed szczytem społecznym w Porto

Unia odnowiona, konkurencyjna, socjalna i inkluzywna  to priorytety nie tylko prezydencji portugalskiej, ale też Parlamentu Europejskiego, Komisji, Rady, także Europejskiego Komitetu Społeczno-Ekonomicznego i Komitetu Regionów. Trudno żeby było inaczej. Wszystkim nam zależy na rozwoju, na ograniczeniu ubóstwa, biedy, bezrobocia, narastających nierówności, wykluczenia, eliminacji dyskryminacji na rynkach pracy, lepszej ochronie zdrowia, dobrej edukacji i możliwości zdobywania nowych kwalifikacji i kompetencji...

Lista może być rozwijana w nieskończoność. Problemem jest różna wizja osiągania tych celów. I to jest główna przyczyna rozbieżności, na przykład między pracodawcami i związkami zawodowymi. Nie osiągniemy Europy społecznej bez dobrych miejsc pracy, a tych nie będzie bez silnej i nowoczesnej gospodarki.

 

Dyskusje przed szczytem społecznym w Porto różnych gremiów są coraz gorętsze, szczególnie, że ambitne cele Komisji i Parlamentu zderzyły się z kryzysem spowodowanym pandemią. Sam pomysł, by Europejski Filar Praw Społecznych, który pierwotnie był rodzajem manifestu, drogowskazem do czego dążymy, teraz stał się powodem nowych rozporządzeń, dyrektyw i innych twardych aktów prawnych, skutkuje wieloma obawami dotyczącymi nie tylko podstaw prawnych nowych regulacji, ale też ich konsekwencji dla gospodarek państw członkowskich i konkurencyjności całej Unii Europejskiej.

Rosnące dość gwałtownie koszty pracy i ubezpieczeń społecznych mogą wyprzedzać produktywność, mogą się odbić na rentowności sektorów o niższych marżach, wymuszą wzrost cen i nakręcą inflację, zmienią wycenę przyszłych inwestycji, pogrążą regiony słabe ekonomicznie.

Jasne jest, że trzeba zwalczać nierówności płac kobiet i mężczyzn, że trzeba przywrócić na rynki pracy młodzież, aktywizować i dokształcać starszych, osoby z niepełnosprawne, zadbać by transparentność płac była racjonalnie poprawiana, by ograniczać arbitraż między wyborem rodzaju zatrudnienia, który skutkuje w ostatecznym rozrachunku ograniczeniem praw socjalnych. Trzeba jednak dostosować tryb wdrażania rozwiązań do specyfiki krajów członkowskich, do poziomu ich rozwoju i bogactwa, do doświadczeń.

Jeśli komisarz Nicolas Schmit, w trakcie debaty z Grupą Pracodawców EKES, na moje pytanie, jak sobie wyobraża osiągnięcie wskaźnika objęcia układami zbiorowymi 70 proc. zatrudnionych w danym kraju, przy 12-15 procentach uzwiązkowienia (to jeden z celów Planu wdrożenia EFPS), odpowiada, że Unia może nam w tym pomóc i nauczyć nas negocjacji zbiorowych i zawierania układów, i że nikt nie oczekuje, że zdarzy się to w ciągu dwóch lat, to uważam takie myślenie za oderwane od rzeczywistości. Mało tego, jest także sprzeczne z ideą i praktyką dialogu społecznego.

 

Lech Pilawski
Doradca Prezydent Konfederacji Lewiatan
lpilawski@konfederacjalewiatan.pl