EFNI / Brexit i co dalej? - relacja z panelu

Trzeci dzień na EFNI skupił wokół dyskusji pt. "Brexit i co dalej?" ogromne zainteresowanie publiczności. Paneliści zgodzili się, że Unia Europejska po brexicie będzie inna – jedni byli bardziej sceptyczni w tej ocenie, a inni silili się na pozytywy. Największe obawy wzbudza dominacja koalicji Euro-strefy i Europa dwóch prędkości, a także problemy w wymianie międzynarodowej.

Sesje prowadził Paul Taylor z Politico, który zarysował sytuację w Wielkiej Brytanii i dodał, że Brexit zrewolucjonizował brytyjską scenę polityczną. Zauważył, że mniejszościowy rząd jest słaby i podzielony oraz zależny od wsparcia unionistów irlandzkich. W przyszłym tygodniu przewiduje się na konferencji partii konserwatywnej, że Premier Theresa May będzie atakowana przez zwolenników hard Brexit, ale jednocześnie przez przeciwników Brexitu. Z drugiej strony, lider opozycji - Jeremy Cobryn - będący Eurosceptykiem i uważający Unię za kapitalistyczny klub wzajemnej adoracji. Tymczasem Partia Pracy wspiera zorganizowanie drugiego referendum dotyczącego tego, jakiego Brexitu chcą wyborcy.

Stefaan De Rynck (doradca Komisarza Michaela Barnier) zauważył, że Donald Tusk wyraźnie podkreślił w Salzburgu, że pomysł wybiórczego traktowania wspólnego rynku przedstawiony w propozycji Chequers nie jest akceptowalny i poruszył kwestię granicy UE w Irlandii Północnej. Brytyjska delegacja wydawała się zszokowana stanowiskiem Unii, ale musiała mieć świadomość, że spójność wspólnego rynku ma dla Komisji znaczenie fundamentalne.

Jan Olbrycht (poseł do Parlamentu Europejskiego) skonstatował, że UE po Brexicie będzie inna, gdyż główny aktor wspierający metodę międzyrządową wychodzi z UE. Nowa Unia będzie tym samym zupełnie zdominowana przez Eurostrefę i jej interesy. Przypomniał, że w tym układzie Polska zejdzie na margines. Zauważył, że UE nie ma interesu w tym, aby wspierać sukces Brexitu: świadomość kosztów Brexitu i sam proces jest zniechęcający, a dodatkowo Europa wielu prędkości to naturalna konsekwencja Brexitu, co winno odstraszać jeszcze skuteczniej.

Luisa Santos z Business Europe, uważa, że obecna sytuacja - możliwość Brexitu bez porozumienia - jest bardzo niedobra dla Unii. Proponuje poszukanie rozwiązania pośredniego, np. możliwość wprowadzenia okresów przejściowych.

Sean McGuire (CBI Director Brussels) uważa gospodarka przed polityką to zwykła mantra, a niestety logika Brexitu jest taka, że to polityka dominuje, a interesy gospodarcze są rzadko brane pod uwagę.

Tymczasem Fabian Zuleeg (EPC, Bruksela) widzi poważne zagrożenie w tzw. Brexit bez porozumienia, który może oznaczać, że duża cześć przedsiębiorstw po prostu przestanie importować i eksportować. Konsekwencje tego dla Wielkiej Brytanii byłyby katastrofalne i asymetrycznie szkodliwe. Jedno z rozwiązań, czyli umowa modelowana na umowie CETA (Kanada – UE), to model faworyzowany przez Borisa Johnsona i oznaczałaby gorsze warunki dla każdej gałęzi brytyjskiej gospodarki. Dodał, że okresy przejściowe mogą się okazać konieczne dla pozyskania czasu.