Narodowy Program Zatrudnienia spowolni wzrost gospodarczy

W piątkowej dyskusji w Sejmie zatytułowanej "Alarm w sprawie bezrobocia" PiS zaproponował różne działania, które mają poprawić sytuację na rynku pracy. Zapisano je w przygotowanym przez tę partię Narodowym Programie Zatrudnienia.  

Komentarz Jeremiego Mordasewicza, doradcy zarządu PKPP Lewiatan

Priorytetem polityki gospodarczej i społecznej powinno być zwiększenie produktywnego zatrudnienia. Ale proponowane przez PiS w Narodowym Programie Zatrudnienia działania spowodują zmniejszenie efektywności inwestycji, spowolnienie procesu modernizacji gospodarki i w konsekwencji zmniejszenie, a nie zwiększenie produktywnego zatrudnienia. Wyhamowany zostanie przepływ młodzieży ze wsi do miast, ale zwiększy się emigracja naszej młodzieży za granicę.

Autorzy proponują obłożenie wszystkich pracujących Polaków dodatkowym podatkiem od wynagrodzeń w wysokości 2,5 proc., a w przypadku osób pracujących w dużych miastach i dużych przedsiębiorstwach- wysokości 2,75 proc. Zebrane w ten sposób pieniądze, według autorów programu około 7 mld zł rocznie, trafiałyby do Funduszu Wspomagania Zatrudnienia i Funduszu Wspierania Przedsiębiorczości Ludzi Młodych. Fundusze te dotowałyby zatrudnienie osób młodych (do 35 lat) w małych miastach, na wsi oraz w gminach zdegradowanych ekonomicznie.

Pomoc miałaby postać:
- ulg w podatku dochodowym od przedsiębiorstw, za zatrudnianie dodatkowych pracowników, pod warunkiem, że są młodzi, a praca jest wykonywana w małym mieście lub na wsi,
- ulg w składkach na ubezpieczenia społeczne osób zatrudnianych na obszarze gmin zdegradowanych ekonomicznie,
- stypendiów edukacyjnych dla młodzieży zamieszkałej na obszarze zdegradowanych gmin,
- dotacji dla przedsiębiorców tworzących miejsca pracy i zatrudniających praktykantów w zdegradowanych gminach,
- dofinansowania uczniów i absolwentów pracujących w niepełnym wymiarze czasu pracy,
- pożyczek i kredytów z prawem do częściowego umorzenia dla młodych przedsiębiorców tworzących miejsca pracy w małych miastach, na wsi i w zdegradowanych gminach.

Ocena skutków realizacji takiego programu przedstawiona przez autorów jest jednostronna i nierzetelna. Jako podmioty, na które realizacja programu będzie oddziaływała, autorzy wskazali jedynie przedsiębiorców i pracowników, którzy skorzystają z dotacji. Tymczasem wszyscy pozostali pracujący Polacy będą musieli oddać dodatkowo 2,5-2,75 proc. swojego wynagrodzenia w celu sfinansowania NPZ.

Opisując wpływ na konkurencyjność gospodarki i przedsiębiorczość autorzy wskazują zwiększenie inwestycji i zatrudnienia w małych miastach, na wsi i w gminach zdegradowanych ekonomicznie. Nic nie mówią o zmniejszeniu inwestycji i zatrudnienia w pozostałych regionach w wyniku wzrostu opodatkowania pracy.
Opisując wpływ NPZ na rynek pracy autorzy nie wykazują dlaczego przewidują powstanie akurat 1 200 000 wspieranych miejsc pracy.

Naszym zdaniem dotowanie pracy młodych osób w małych miastach, na wsi i w gminach zdegradowanych ekonomicznie przyniesie więcej szkód niż korzyści, bo będzie zakłócało efektywną alokację kapitału.
Po pierwsze- dofinansowanie często niskoproduktywnych miejsc pracy pochłonie środki ograniczając jednocześnie możliwości rozwoju i zwiększenia zatrudnienia w przedsiębiorstwach o wyższej efektywności.
Po drugie- poniesiemy wysokie koszty administracyjne (zbierania podatku, rozdzielania i kontroli dotacji), o których autorzy nie wspominają, a które w oparciu o dotychczasowe doświadczenia można szacować na blisko 10% transferowanych środków, czyli 700 milionów złotych rocznie.

Łączny efekt realizacji NPZ dla naszego kraju będzie ujemny. Być może zwiększymy niskoproduktywne inwestycje na wsi i w zdegradowanych gminach, ale kosztem zmniejszenia bardziej produktywnych inwestycji w miastach. Spowolnimy przepływ pracowników do wyżej produktywnych przedsiębiorstw i wyżej produktywnych sektorów gospodarki. Hamując wzrost produktywności ograniczymy wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń, a w konsekwencji wzrost gospodarki i zamożności.
Realizując NPZ wyhamujemy przepływ młodzieży ze wsi do miast, ale zwiększymy emigrację naszej młodzieży za granicę.

Do tego NPZ przewiduje rozwiązania niesprawiedliwe, dzielące obywateli na uprzywilejowanych i dyskryminowanych. Stypendia edukacyjne powinny być dostępne dla wszystkich dzieci z ubogich rodzin, a nie tylko dla młodzieży zamieszkałej w zdegradowanych gminach. Dotowane kredyty tylko dla młodych przedsiębiorców naruszają zasady uczciwej konkurencji i stanowią dyskryminację osób starszych.

Jeżeli PiS chce przyspieszyć tworzenie miejsc pracy, to musi zrezygnować z obrony przywilejów emerytalnych i rentowych i niskiego wieku emerytalnego. Do emerytur i rent dopłacamy rocznie 80 mld zł, bo składki nie pokrywają wypłacanych świadczeń. Dla porównania: na budowę dróg i modernizację kolei przeznaczamy 30 mld zł, na badania naukowe 6 mld zł. Gdybyśmy te 80 mld zł rocznie przeznaczali na inwestycje, to mielibyśmy wspaniałą sieć transportową, nowoczesne szpitale, szkoły i fabryki. Bezrobocie byłoby znacznie mniejsze, bo kilkaset tysięcy osób pracowałoby przy realizacji tych inwestycji. Mając lepszą infrastrukturę przyciągnęlibyśmy zagranicznych inwestorów, którzy utworzyliby kolejne miejsca pracy. Szybszy byłby wzrost zatrudnienia i wzrost zamożności społeczeństwa.

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan