Oświadczenie Jacka Krawczyka
2020-09-04
Oświadczenie Jacka Krawczyka, wiceprezydenta Konfederacji Lewiatan, członka Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, przewodniczącego Grupy Pracodawców EKES i kandydata Grupy na przewodniczącego EKES w następnej kadencji.
W nawiązaniu do poprzednich i ostatnich publikacji w „Politico", "Onet" i "Gazecie Wyborczej" wyjaśniam:
1. Stanowczo odrzucam stawiane mi zarzuty i będę bronił mojego dobrego imienia i imienia Grupy Pracodawców, której przewodniczę od 7,5 roku, w postępowaniu sądowym, na które czekam. Sam też wnioskowałem do Komitetu o zawieszenie mojego immunitetu, by prokuratura belgijska mogła wszcząć postępowanie.
2. Nie jest kompetencją Przewodniczącego EKES, ani Biura EKES, odwoływanie mnie z funkcji przewodniczącego Grupy Pracodawców, może zrobić to tylko Grupa. W związku z tym traktuję oświadczenie Luca Jahier, iż nie uznaje mnie za przewodniczącego Grupy, jako bezzasadne. Oceniam takie działanie jako polityczne i wręcz wrogie, naruszające zasadę domniemania niewinności i niezgodne z regułami prawa.
3. Biuro EKES sformułowało w czerwcu w tym zakresie jedynie rekomendację, z którą nie mogłem i nie mogę się zgodzić, o czym poniżej.
Od 16. lat jestem członkiem EKES, w 2010 r. wybrano mnie na wiceprezydenta EKES ds. budżetu, a ostatnio, trzy raz pod rząd (co 2,5 roku), Grupa Pracodawców wybierała mnie na swojego przewodniczącego. Jestem autorem wielu przyjętych przez EKES opinii, zainicjowałem powołanie w EKES struktury ds. dialogu transatlantyckiego. Gdzie tylko możliwe, staram się wzmacniać pozycję Polski, Europy Środkowej i Wschodniej i przypominać o ważnym dla UE Partnerstwie Wschodnim.
Przez wszystkie te lata nie było sygnału ze strony dyrektora generalnego EKES, HR i administracji, że mój sposób zarządzania pracownikami czy zachowania wobec członków Grupy i EKES mogły być niewłaściwe, a kolejne wybory tylko potwierdzały zaufanie członków Grupy Pracodawców.
Dopiero w pod koniec 2018 roku, kiedy zgłosiłem swoją gotowość kandydowania na przewodniczącego EKES, pojawiły się pierwsze zarzuty w mediach, a w 2019 r. administracja EKES i OLAF wdrożyli postępowanie, o czym OLAF powiadomił mnie w październiku 2019 r. Sam otrzymałem pogróżki mailem, które wprost informowały, że nie skończy się to dla mnie dobrze. Informacje dotyczące postępowania w OLAF krążyły w mediach społecznościowych, choć jak nie miałem do nich żadnego dostępu.
Mimo to, w styczniu 2020 Grupa Pracodawców wybrała, mnie znaczącą przewagą głosów, na kandydata Grupy na przewodniczącego EKES w nowej kadencji 2020-2023 (mają się odbyć w październiku 2020). Raport OLAF został przekazany do EKES i komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego, choć mi nigdy nie zezwolono zapoznać się z nim w całości. Cały mój udział w postępowaniu przez wszystkie miesiące ograniczył się do jednego dnia przesłuchania w OLAF.
Po rezolucji Komisji PE, w której pojawiło się moje nazwisko, a która wzywała EKES do wprowadzenia reguł, które uchronią pracowników przed potencjalnym nękaniem psychicznym w przyszłości, Przewodniczący EKES uznał, iż jedyną dobrą odpowiedzią jest ukaranie mnie. Moja sprawa trafiła do tzw. Komitetu Doradczego EKES, który bez żadnej podstawy prawnej i regulaminu prowadził postępowanie. Byłem zaproszony na spotkanie 4. marca 2020, jednak, wobec braku zgody na udział w spotkaniu także mojego pełnomocnika, nie mogłem złożyć stosownych wyjaśnień. Komitet, nadal bez żadnego regulaminu i podstawy prawnej kontynuował działania, bez przedstawicieli Grupy Pracodawców, którzy albo zostali wykluczeni, albo zrezygnowali w proteście przeciwko takiemu sposobowi prowadzenia sprawy. Kiedyś nazywało się to sądem kapturowym.
30. kwietnia 2020, Komitet Doradczy, bez wysłuchania mnie i moich pełnomocników, bez dania mi szansy na złożenie wyjaśnień, zakończył postępowanie z rekomendacją rezygnacji przeze mnie z funkcji Przewodniczącego Grupy Pracodawców i rezygnacji z kandydowania na przewodniczącego EKES oraz zakazem bezpośredniego kontaktu z pracownikami. (nota bene, Sąd Ogólny Unii Europejskiej w innym postępowaniu o zabezpieczenie moich praw, uznał, że nie ma przeszkód w przewodniczeniu Grupie).
A wszystko to działo się w czasie, kiedy walczyłem o życie. Pod koniec marca 2020 nagle znalazłem się w szpitalu, gdzie rozpoznano udar guza przysadki mózgowej. Ostatecznie 20. kwietnia, po wyleczeniu zapalenia płuc, przeprowadzono operację usunięcia guza mózgu. Jestem ogromnie wdzięczny profesorowi Waldemarowi Koszewskiemu ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie i jego zespołowi za uratowanie mi życia.
W tym samym czasie Komitet Doradczy, nie bacząc, że nie mam żadnych możliwości przedstawienia moich racji, podejmował swoje decyzje! Tak wygląda, w mojej sprawie, przestrzeganie prawa w EKES, który sam wielokrotnie wzywał do poszanowania praw obywatelskich, przestrzegania rules of law, sprawiedliwych sądów, prawa do obrony.
Trudno sobie wyobrazić moją sytuację: z jednej strony konieczność zachowania spokoju, unikania stresu, brak możliwości jakiejkolwiek pracy (kłopoty z widzeniem, mówieniem, równowagą itp.), z drugiej presja przewodniczącego EKES, Luca Jahier, bym podejmował decyzje co do moich planów w Komitecie, na bazie rekomendacji Komitetu Doradczego, którego sposób procedowania oprotestowałem, i którego raport Prezydium Grupy Pracodawców odrzuciło.
Dbając o funkcjonowanie Grupy, przekazałem swoje kompetencje przyszłemu przewodniczącemu Grupy w nowym mandacie, utrzymując z nim kontakt, na ile pozwalało mi zdrowie.
Tymczasem Przewodniczący EKES nieustannie wywierał presję na moje ustąpienie, bez rozmowy ze mną i mimo jasnego komunikatu, że wszelkie decyzje będę podejmował po zakończeniu rehabilitacji i rekonwalescencji i powrocie do Brukseli.
Dziś jestem w Brukseli, po raz pierwszy od 6. miesięcy, przejąłem z powrotem funkcję przewodniczącego Grupy Pracodawców, przygotowujemy spotkania grupy, opracowujemy różne warianty postępowania, a przewodniczący EKES i media komunikują, że nie chcę ustąpić z obecnej funkcji i z kandydowania na przewodniczącego EKES.
Dlaczego nie chcę i nie mogę zrobić tego:
- po pierwsze, nie czuję się kryminalistą
- po drugie, poważnie traktuję swój mandat i funkcję przewodniczącego Grupy i jej członków
- po trzecie, reprezentuję duży kraj członkowski UE i znaczącą organizację pracodawców, członka BusinessEurope
- po czwarte, obiecałem Grupie, że nie podejmę decyzji w sprawie dalszego kandydowania na Przewodniczącego EKES bez jej udziału i bez możliwości osobistej rozmowy, a taka sposobność nadarza się dopiero teraz
- moja kadencja jako przewodniczącego Grupy i tak kończy się za dwa tygodnie.
Odnoszę wrażenie, że cała sprawa może też wynikać z przekonania, że Polak nie powinien dziś startować na funkcję przewodniczącego EKES, że swoimi działaniami naruszyłem interesy administracji, że otwarcie bronię interesu pracodawców. Jako żywo przypomina to sytuację z 2006 roku, kiedy wobec kandydata Grupy Pracodawców na przewodniczącego EKES, administracja EKES i OLAF wszczęły postępowanie i przekazały je do prokuratury. Kandydat zrezygnował i doczekał się, po 7. latach postępowania sądowego, uniewinnienia.
Na koniec: mnie ciągle obowiązuje klauzula poufności, której nie naruszam, gdy z drugiej strony wysyłane są tendencyjne informacje do Parlamentu Europejskiego, do mediów, do członków EKES. Wykorzystano moją długą i, w sposób oczywisty, usprawiedliwioną nieobecność do szkalowania mojego wizerunku i dobrego imienia.
Jacek Krawczyk
Bruksela, 03.09.2020