Strajkom w szpitalach i przychodniach można było zapobiec

Gdy wiosną 2006 roku wygasały strajki w służbie zdrowia, bo dzięki regulacji podjętej z inicjatywy poselskiej pojawiła się szansa na wzrost wynagrodzeń, Premier powołał specjalny zespół. Miał on za zadanie wprowadzać określone poprzez społeczny dialog zmiany w systemie opieki zdrowotnej.

W maju 2006 roku Zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów został powołany Międzyresortowy Zespół Do Spraw Opracowania Zasad Zatrudniania i Wynagradzania w Ochronie Zdrowia. Członkami byli przedstawiciele ministerstw, organizacji pracodawców, związków zawodowych i korporacji zawodów medycznych. Zespół miał dokonać analizy regulacji prawnych dotyczących zatrudniania i wynagradzania oraz opracować propozycje założeń rozwiązań legislacyjnych. Prace miał zakończyć w 2006 roku, a po zmianach zarządzenia – do końca stycznia 2007. Było wiele posiedzeń i wiele sporów, ale nie uzyskano konsensusu.

Premier otrzymał różne propozycje, w tym również propozycję opracowaną przez PKPP Lewiatan. Członkowie Zespołu nigdy nie dowiedzieli się, jakie były losy tych propozycji po przekazaniu ich do Premiera, ani jaka jest opinia Premiera na ich temat.

Rząd obiecywał, że swoją propozycję niebawem przedstawi w sposób bardziej szczegółowy. Owa rzekomo bardziej szczegółowa propozycja powstała w maju br., ale stanowią ją dwie strony tekstu bardzo ogólnego i bardzo kontrowersyjnego. Miała być ona bardziej doprecyzowana, m.in. poprzez prace nad nową umową społeczną, ale prace te dopiero się toczą.

Tymczasem w około 300 szpitalach i przychodniach związki zawodowe weszły w spór zbiorowy z dyrektorami i zapowiedziały strajki. Te zapowiedzi i przygotowania trwały już od jakiegoś czasu, było o tym publicznie wiadomo, ale w żaden sposób nie wpływało to na przyspieszenie prac zapowiadanych przez rząd od czasu owej decyzji Premiera (z maja ubiegłego roku o powołaniu specjalnego zespołu). A przecież było zobowiązanie rządu do opracowania założeń nowych rozwiązań dotyczących wynagradzania. Nie można więc się dziwić determinacji związków zawodowych lekarzy, że dłużej nie chcieli czekać.

Związkowcy doskonale wiedzą, że właśnie teraz powstaje projekt planu finansowego NFZ na przyszły rok, i że nie ma podstaw prawnych, aby w tym projekcie uwzględnić rozwiązania, dzięki którym zmienione byłyby w przyszłym roku zasady wynagradzania w taki sposób, aby płace wzrosły do godziwego dla tego środowiska poziomu. A dodatkowo, w wyniku złej polityki informacyjnej rządu, pracownicy nie mają pewności, czy dyrektorzy szpitali i przychodni otrzymają w przyszłym roku takie środki, aby utrzymać stawki wynagrodzeń ustalone w wyniku ustawy "podwyżkowej" z 2006 roku.

Z powodu złego zorganizowania prac w resorcie zdrowia i niewielkiego zaangażowania innych resortów została zaprzepaszczona szansa wypracowania zmiany zasad zatrudniania i wynagradzania, opracoewana przez zespół powołany przez Premiera. PKPP Lewiatan zwracała uwagę, że pomysły zgłaszane w owym zespole przez związki, izby lekarskie i pielęgniarskie oraz rząd są niewłaściwe. W grudniu ubiegłego roku zgłosiliśmy propozycję innych rozwiązań, ale nikt nie podjął dyskusji nad nimi. Były tylko bardzo ogólne wypowiedzi przedstawicieli resortu zdrowia, że to "projekt ciekawy, ale trudny do wdrożenia".

Od dziś duża liczba szpitali i przychodni będzie przyjmowała pacjentów tylko w nagłych wypadkach. Strajki zapowiadano od wielu miesięcy. Deklaracje odnośnie zagwarantowania środków na utrzymanie wynagrodzeń na poziomie 2007 roku (czyli po podwyżkach) są nadal tylko ustne i bardzo ogólne. Nie można więc się dziwić frustracji strajkujących.

Są i inne powody tej frustracji. Rząd do projektu umowy społecznej zgłosił postulat wzrostu wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia, ale jednocześnie przedstawiciele resortu zdrowia mówią, że nie ma na to środków. Rządowy projekt wyceny wartości pracy w punktach i centralnego ustalania relacji tych punktów oraz centralnego ustalania wskaźników wzrostu wartości punktu jest merytorycznie niezasadny i niemożliwy do wdrożenia. Strajkujący też o tym już wiedzą.

Jest zapowiedź ustna ministra, że będą wdrażane jakieś wskaźniki zapewniające wzrost wynagrodzeń od przyszłego roku, ale przecież nie ma żadnej podstawy prawnej, aby w projektach planu finansowego NFZ, który teraz powstaje, uwzględniać gwarantowanie publicznych środków na te podwyżki od nowego roku.

Strajkom można było zapobiec. Wystarczyło profesjonalnie zorganizować prace nad nowymi regulacjami i przedstawić merytorycznie zasadne i realne do wdrożenia regulacje systemowe. Gdyby one były, związkowcy zapewne zgodziliby się na to, aby podwyżki były dopiero od stycznia 2008 roku i nie domagali się ich od zaraz. Wydaje się, że w chwili obecnej rząd nie ma pomysłu na żadne zmiany – ani od zaraz, ani od nowego roku. Prawdopodobnie znowu z inicjatywą ustawodawczą wystąpią posłowie, aby przyspieszyć procedurę legislacyjną. Będzie wdrażane coś, co ugasi pożar strajkowy. Ale bez rozwiązań systemowych pożary strajkowe wybuchną znowu.

Potrzebne są rozwiązania systemowe, spójne z zasadami gospodarki finansowej NFZ, zapewniające wpływ rynku pracy na poziom wynagrodzeń, zapewniające minimum autonomii dyrektorów szpitali w zakresie wynagrodzeń, zapewniające pracownikom tej części gospodarki godziwe wynagrodzenia i możliwość korzystania z rozwoju gospodarczego kraju.