Bardzo wysoka płaca minimalna pogrąży rynek pracy
2019-09-09
• Skokowy wzrost płacy minimalnej, który zaproponowało PiS, doprowadzi do wzrostu bezrobocia.
• W dłuższej perspektywie spowoduje rezygnację z etatu na rzecz umów cywilno-prawnych lub działalności gospodarczej, a nawet pobieranie części pensji pod stołem.
• Przyczyni się do spłaszczenia rozkładu wynagrodzeń, gdyż płace minimalną będzie otrzymywało prawie dwa razy więcej osób niż dotychczas.
• Naruszy zasady dialogu społecznego, ponieważ nie uwzględnia obowiązkowej konsultacji wysokości płacy między stroną rządową a społeczną w ramach RDS - uważa Konfederacja Lewiatan.
Na pięć tygodni przed wyborami parlamentarnymi mamy już właściwie jasność, co do obietnic wyborczych największych sił politycznych. Dobra wiadomość jest taka, że politycy przyjęli wreszcie do wiadomości, że niedobory pracowników to fundamentalna bariera rozwoju gospodarki.
Politycy obiecują, że pracy towarzyszyć będzie „godne" wynagrodzenie. To również swoiste novum - w ostatnich latach wszelkie obietnice służyły bowiem dezaktywizacji zawodowej, a obniżanie wieku emerytalnego czy 500+ traktowane jako transfer umożliwiający wybór między życiem rodzinnym a zawodowym to tylko przykłady.
- Fundamentalnym błędem jest to, że politycy postanowili zadbać o aktywność zawodową przy pomocy jedynego narzędzia, jakim dysponują, czyli płacy minimalnej. Obietnica PiS wzrostu płacy minimalnej do poziomu 3000 zł w 2021 i 4000 zł w 2024 to ingerencja w procesy rynkowe bardziej niż jest to zasadne, w sposób nieefektywny, szkodliwy w wielu wymiarach, a na koniec - sprzeczny względem zapisów Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju - mówi dr Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan.
W gospodarce rynkowej wynagrodzenie za pracę wyznacza produktywność. Pracownicy wysokoproduktywni wynagradzani są wyżej niż ci niskoproduktywni. Inwestycje w produktywność, w tym zdrowie i kompetencje, pomagają zarabiać więcej - podobnie jak modernizacja struktury gospodarki. W obu aspektach państwo ma pole do interwencji publicznej, ale korzysta z niego ze znacznie mniejszą odwagą niż w przypadku płacy minimalnej.
Płaca minimalna jest narzędziem przeciwdziałania ubóstwu pracujących. Jest jednak jasne, że nie we wszystkich przypadkach pracę cechuje produktywność, która odpowiada kosztom pracy typowym dla płacy minimalnej. Tę grupę osób czeka bezrobocie. Łatwo więc wyobrazić sobie, że w gospodarce, w której nastąpi tak znaczące przesunięcie progu opłacalności pracy, nastąpi skokowy wzrost bezrobocia. Bezrobocia tym większego, jeśli doprowadzi do masowych bankructw firm, które wzrostu kosztów nie uniosą.
W dłuższym okresie zwiększy to bodźce do wykorzystywania różnic w oskładkowaniu różnych form aktywności zawodowej (w tym rozwój szarej strefy), pogłębiając jego dualność. Rozwarstwienie rynku pracy będzie tym bardziej dotkliwe, że odbędzie się w dobie spowolnienia, antagonizując pracujących i bezrobotnych. Alternatywnie, drogich pracowników zastąpią taniejące roboty. Szybkość tego procesu będzie ustalać relacja między kosztami pracy i kosztami inwestycji w maszyny.
- Podwyższając tak mocno płacę minimalną (ok. 60-70% średniego wynagrodzenia), państwo przyczynia się do spłaszczania wynagrodzeń. O ile teraz płaca minimalna formalnie dotyczy kilkunastu procent pracujących, to po jej skokowym wzroście do 4000 złotych, odsetek ten się przynajmniej podwoi. Nie jest to dziwnym, wziąwszy pod uwagę relację medianowego wynagrodzenia w Polsce względem średniego. Aby rozkład płac w najbliższych latach pozostał niezmieniony, należałoby spodziewać się dwucyfrowego wzrostu płac w kolejnych latach, a to wielce nieprawdopodobne na tle wyników ostatnich dwóch-trzech lat. Na marginesie, jeśli wziąć pod uwagę siłę nabywczą wynagrodzenia minimalnego, już teraz w porównaniach międzynarodowych w 2019 roku plasujemy się istotnie wyżej niż wszystkie kraje regionu - dodaje dr Sonia Buchholtz.
Pracownicy budżetówki, mimo ponadprzeciętnych kompetencji będą opłacani w znaczącej części według najniższej prawnie możliwej stawki. Trudno też nie zauważyć, że skokowy wzrost płacy minimalnej dołoży znaczących zobowiązań państwu jako pracodawcy lub zleceniodawcy w zamówieniach publicznych (a więc ostatecznie nam). Zakładając proporcjonalny wzrost stawki godzinowej, cena najtańszych usług z łatwością przekroczy 26 złotych. Zobowiązania będą tym dotkliwsze dla branż cechujących się długoterminowymi, nawet 10-letnimi kontraktami.
Można sobie również zadać pytania, dla jakich segmentów gospodarki wysoka płaca minimalna będzie znośna. Dostępne dane nie zostawiają złudzeń, że niemalże wyłącznie dla rynków pracy największych miast. Tym samym zintensyfikuje się migracja do nich, kosztem wsi i małych miast. Taka koncentracja występuje już teraz, i niesie za sobą ryzyka takie jak dalszy wzrost cen na rynku mieszkaniowym, deficyty usług publicznych, dobór kształcenia według dostępności komunikacyjnej czy osamotnienie osób starszych. To przeciwieństwo stanu opisanego w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju jako aktywizacja obszarów zagrożonych marginalizacją.
Na koniec, warto przypomnieć, że obietnica skokowego wzrostu płacy minimalnej jest kolejnym jawnym naruszeniem dialogu społecznego, z jakim mamy do czynienia w ostatnich latach. Wynagrodzenie minimalne jest przedmiotem obowiązkowej konsultacji między stroną rządową a społeczną w ramach Rady Dialogu Społecznego. Deklaracja wyborcza praktycznie przekreśla dialog w tej sprawie, czyniąc z niego wydmuszkę.
- Podsumowując, fakt przedwyborczego zainteresowania rynkiem pracy dowodzi, że problem zidentyfikowany przez przedsiębiorstwa wreszcie dotarł do polityków. Sposób, w jaki politycy chcą go zaadresować, jest jednak fatalny. Istnieje szereg sposobów na dzielenie się owocami wzrostu gospodarczego, wśród nich wiele prorozwojowych, jak np. inwestycje w zdrowie, edukację czy naukę. Wysoka płaca minimalna nie rozwiązuje problemu ubóstwa skutecznie, a jej nieprawidłowe wykorzystanie - jak pokazujemy - pogrąży rynek pracy i utrudni wyjście ze spowolnienia gospodarczego. Negatywne skutki dla gospodarki łatwo przewidzieć - żonglowanie okrągłymi liczbami niestety nie zastąpi rzetelnej analizy - stwierdza dr Sonia Buchholtz.
Konfederacja Lewiatan