Budżet UE na lata 2021-2027, czyli co czeka Polskę i Europę w nadchodzącej dekadzie

2 maja 2018 r. Komisja Europejska wyszła z propozycją unijnego budżetu, tzw. Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) na lata 2021-2027, w której sugeruje podniesienie wpłat do wspólnego budżetu z dotychczasowego 1,03% PNB płaconego przez każde państwo członkowskie do 1,11% PNB. Główny nacisk w następnym WRF ma być położony na badania i innowacje, wsparcie inwestycji oraz nowe priorytety związane z migracją, zarządzaniem granicami, bezpieczeństwem i obronnością. Za to cięcia obejmą politykę spójności i wspólną politykę rolną. Obecnie nad WRF pracuje również komisja ds. budżetu w Parlamencie Europejskim (PE), która proponuje podniesienie wpłat do wspólnego budżetu do 1,3% PNB. Tylko w takim przypadku możliwe byłoby utrzymanie dotychczasowego poziomu finansowania polityki spójności, której Polska jest największym beneficjentem.

Budżet zaproponowany przez Komisję na lata 2021-2027 jest szacowany na 1.14 bln euro. Pomimo, że na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo dużo, to w rzeczywistości proponowany budżet ze względu na opuszczenie UE przez Wielką Brytanię, która była jednym z największych płatników netto, będzie nie dość, że mniejszy, to jeszcze dodane zostały do niego nowe priorytety związane z migracją, bezpieczeństwem i obronnością. Jeśli bowiem liczyć obecną perspektywę finansową na lata 2014-2020 bez uwzględnienia zobowiązań Wielkiej Brytanii, to te płacone przez pozostałe państwa członkowskie musiałyby wynosić 1,13% PNB, a nie 1,03% PNB. Dlatego właśnie zwiększenie składki do 1,11% PNB tak naprawdę oznacza nie większy, a mniejszy budżet niż ten obecnie.

Dodatkowo, jeśli weźmiemy pod uwagę zmiany realne (wyjście Wielkiej Brytanii z UE i inflację), to budżet zaproponowany przez Komisję jest o 29% większy na „Horyzont Europa" (program przeznaczony na badania i innowacje), o 93% na Erasmus +,", o 50% na „Program działań na rzecz środowiska i klimatu", a także o 42% na migrację i o 23% na bezpieczeństwo. Powstaną także nowe programy takie jak „Cyfrowa Europa", „Program Kosmiczny" i „Europejski Fundusz Obronny". Chociaż takie zapowiedzi bardzo cieszą, to niestety odbywa się ono kosztem 15% zmniejszenia nakładów na politykę rolną i aż o 45% mniejszych wydatków na Fundusz Spójności.

Jak słusznie zauważył Jan Olbrycht, jeden z europosłów pracujących nad sprawozdaniem dot. WRF na lata 2021-2027 w komisji budżetu Parlamentu Europejskiego, cięcie wynoszące aż 45% to nie jest tylko zmiana techniczna, lecz zmiana całej polityki UE w tym zakresie. Byłoby to bowiem bardzo dotkliwe dla Polski, która jest największym beneficjentem polityki spójności. Od 1 maja 2004 r. do 30 września 2018 r. Polska otrzymała z tego programu aż 153,7 mld euro. Ponadto, aż 60% publicznych inwestycji w naszym kraju jest finansowane z tego funduszu. Zgodnie z obecną propozycją Komisji, do Polski trafiłoby aż o 23% mniej środków niż w latach 20014-2020. Jest to konsekwencja nie tylko cięć zaproponowanych przez Komisję, ale także nowej metodologii premiującej kraje południa kosztem naszej części Europy tj. wzięcia pod uwagę już nie tylko różnicy między PKB na mieszkańca danego regionu a średnią UE, ale także bezrobocia, niskiej gęstości zaludnienia oraz poziomu wykształcenia.
Na szczęście Parlament Europejski nie zgadza się z propozycją Komisji i proponuje zwiększenie wpłat do wspólnego budżetu do 1,3% PNB. Oznaczałoby to nie tylko większe nakłady inwestycyjne na badania i innowacje (np. Komisja zaproponowała 100 mld euro na Horyzont Europa, a Parlament 120 mld euro), ale także utrzymanie dotychczasowego poziomu finansowania polityki rolnej i spójności. Niestety ze względu na brak woli politycznej niektórych państw członkowskich będących płatnikami netto, bardzo mało prawdopodobne jest, że Rada UE, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, zgodzi się na zwiększenie składki zaproponowane nie tylko przez Parlament, ale nawet to mniej ambitne przez Komisję. Polska popiera pomysł jej zwiększenia, mając świadomość, że jest jednym z największych beneficjentów tego budżetu, ale w tak kluczowej sprawie potrzebna będzie jednomyślność wszystkich państw. Należy w związku z tym mieć żal do Komisji, że nie zaproponowała również budżetu ze składką 1,3% PNB, ponieważ gdyby Parlament i Komisja mówiły w tej sprawie jednym głosem, to byłaby większa szansa na to, że państwa członkowskie zdecydują się na jakiekolwiek podniesienie składki.

Konfederacja Lewiatan jest świadoma tego, że mierzenie się przez Europę z nowymi wyzwaniami, takimi jak bezpieczeństwo (również w cyberprzestrzeni), migracja, ochrona granic, a także utrzymanie wiodącej roli UE na świecie w badaniach i innowacjach, przejście tzw. rewolucji cyfrowej 4.0, osiągniecie gospodarki niskoemisyjnej o odbiegu zamkniętym oraz zmniejszenie różnic gospodarczych pomiędzy regionami i państwami członkowskimi (na linii Wschód-Zachód oraz Północ-Południe), wymaga większego i bardziej ambitnego budżetu. Teraz każdy obywatel wpłaca do niego mniej niż wynosi cena filiżanki kawy dziennie - w przypadku mieszkańca Luksemburga jest to 1,56 euro, a w przypadku Polaka tylko 0,31 eurocentów. W związku z tym nie powinniśmy obwiniać Unii za niepowodzenia w sprawach, co do których nie dostała odpowiednich środków i narzędzi. Jeśli nie zdecydujemy się wpłacać więcej do wspólnego budżetu, ryzykujemy, że UE i tym samym Polska nie poradzi sobie z europejskimi i globalnymi wyzwaniami, a wtedy na pewno przegramy rozgrywkę o wiodącą rolę w świecie z USA i Chinami.