Lewiatan ma pomysł na nadpodaż świadectw pochodzenia

Rozwiązaniem, które może zminimalizować problem nadpodaży świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej z OZE, będzie utrzymanie zapisanej w ustawie wysokości ich obowiązkowego zakupu. Może to pomóc zbilansować obecną nadpodaż na rynku, co i tak wymagać będzie kilku lat - proponuje Konfederacja Lewiatan w opinii do projektu rozporządzenia ministra energii.

- Postulujemy przyjęcie wielkości kwoty obowiązku zakupu świadectw pochodzenia na poziomie 20% w roku 2018, a także przedłużenie tego rozwiązania do 2020 roku. Ministerstwo Energii zaproponowało tylko 18%. To za mało do uregulowania zaburzonej sytuacji inwestorów na rynku świadectw pochodzenia. Zwiększenie udziału zakupu świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej w źródłach odnawialnych o 1 punkt procentowy przekłada się o wzrost popytu na nie o około 1,3 TWh - mówi Dominik Gajewski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Zdaniem Lewiatana takie rozwiązanie, wynikające ze wsparcia rozwoju odnawialnych źródeł energii, nie spowoduje gwałtownego wzrostu cen energii elektrycznej.
Rynek energii wytwarzanej w odnawialnych źródłach ma problem nadpodaży od 2012 roku. Obecnie, jej skala jest największa w dotychczasowej historii funkcjonowania systemu wsparcia i wynosi 25 TWh. Od kilku lat ceny zielonych certyfikatów znacznie odbiegają od wysokości opłaty zastępczej i wynoszą ok. 26-32 zł/MWh. Co stanowi ok. 10% pierwotnej wysokości opłaty zastępczej.

Producenci eko-energii otrzymują świadectwa pochodzenia energii źródeł odnawialnych (tzw. zielone certyfikaty) za każdą kilowatogodzinę wyprodukowaną z biomasy, wody, wiatru i słońca. Następnie je sprzedają. Certyfikaty kupują głównie dostawcy energii elektrycznej, np. PGE.

Konfederacja Lewiatan