Fiskus musi ostrożnie zaglądać w rachunki bankowe firm
2017-05-24
Przedsiębiorcy będą musieli przekazywać fiskusowi za pośrednictwem banku dobowe wyciągi ze swoich kont. To kolejny instrument, o charakterze kontrolno-inwigilacyjnym mający służyć walce z przestępczością skarbową. Przekraczamy już bezpieczną granicę zbierania informacji o podatnikach - uważa Rada Podatkowa Konfederacji Lewiatan.
Już dziś większość podatników zobowiązana jest przekazywać elektronicznie, co miesiąc, w ramach jednolitego pliku kontrolnego dane z ewidencji VAT. Również księgi podatkowe niektórych podatników muszą być dostępne dla administracji w postaci elektronicznej.
Zdaniem mec. Rafała Iniewskiego, wiceprzewodniczącego Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan, przekraczamy już bezpieczną granicę zbierania informacji o podatnikach. Teraz będą zbierane na niespotykaną dotąd skalę. Państwo będzie posiadać informacje o szczegółach prowadzonej działalności: obrotach, cenach, kontrahentach. Bez wątpienia automatyczne przekazywanie dobowych wyciągów bankowych (bez wszczęcia określonej procedury) - w istotny sposób przyczyni się do walki z wyłudzeniami VAT.
- Jednak trzeba pamiętać, że państwo to ludzie. To określone osoby będą miały dostęp do tych danych. Wartość zebranych informacji w jednym miejscu to miliony złotych. Włamania do systemów informatycznych są już regułą. Nie ma bezpiecznych systemów. Tajemnica przedsiębiorstwa staje się powoli iluzją. Można mieć tylko nadzieję, że systemy informatyczne KAS będą zabezpieczone w najlepszy możliwy sposób, a zebrane dane będą rzeczywiście przetwarzane zgodnie z założonymi celami. I co istotne, państwo musi posiadać skuteczne narzędzia analityczno-informatyczne - tak aby dane te nie były zbierane tylko dla „samego zbierania" - mówi mec. Rafał Iniewski.
Zdaniem Andrzeja Nikończyka, przewodniczącego Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan, propozycje idą zbyt daleko. Trudno uwierzyć, że dane o wszystkich transakcjach będą miały istotne znaczenie dla walki z wyłudzeniami VAT. Powinien zostać wprowadzony co najmniej limit wartości transakcji, które podlegają zgłoszeniu. Możemy też mieć do czynienia z istotnym naruszeniem prawa do prywatności zwykłych obywateli, także dane o dokonywanych przez nich przelewach będą podlegały zgłaszaniu.
Mając na uwadze obecną technologię informatyczną kilkoma kliknięciami można sprawdzić, co kupuje dana osoba fizyczna płacąc przelewami, co czyta, co je, gdzie się ubiera, w tym dane uważane za wrażliwe. Czy rzeczywiście słuszna walka z wyłudzeniami VAT i oszustwami w podatku dochodowym jest wystarczającym uzasadnieniem byśmy zrezygnowali z naszej prywatności. Wydaje się, że zbieranie danych o osobach fizycznych i o tym co kupują (po połączeniu wiedzy z wyciągów z przesyłanymi już ewidencjami VAT oraz planowanymi elektronicznymi paragonami) stanowi wprowadzenie wielkiego brata i całkowity koniec prywatności.
- Moim zdaniem walka z oszustami powinna być prowadzona, ale nie takim kosztem. Przede wszystkim nie dochodzi do wskazanych oszustw na etapie sprzedaży konsumentom i przekazywanie ich danych nie służy temu celowi. Dane tych nabywców nie powinny być przekazywane do organów poza konkretnym postępowaniem. Projekt ten wymaga dopracowania, zaś korzyści jakie są wskazywane w uzasadnieniu tak dla podatników, jak i państwa nie uzasadniają tak dalekiej ingerencji w prywatność - mówi Andrzej Nikończyk.
Konfederacja Lewiatan