Inflacja bez szans na wzrost

W lutym br. inflacja wzrosła o 0,7 proc. r/r oraz o 0,1 proc. w stosunku do stycznia br. - podał GUS. Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan.

Na lutowe dane dotyczące inflacji należy oczywiście spojrzeć przez pryzmat przeprowadzonej przez GUS aktualizacji systemu wag w obliczaniu wskaźnika cen towarów i usług (na podstawie struktury konsumpcji gospodarstw domowych w 2013 r.), w efekcie której wzrósł w koszyku „inflacyjnym" udział wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe, a także napoje alkoholowe i tytoń, odzież, obuwie, łączność i mieszkania. Spadł natomiast udział wydatków transportowych, na restauracje i hotele, rekreację i kulturę. Muszę przyznać, że ta zmiana wiele mówi o reakcji gospodarstw domowych na osłabienie gospodarcze w 2013 r. - ograniczaliśmy wydatki, które zapewne uznawaliśmy za „zbędne" (rekreacja i kultura, hotele i restauracje), a „zastąpił" je m.in. wzrost wydatków na alkohol i papierosy.

Lutowy wzrost cen towarów i usług zdeterminowany był silnym wzrostem cen napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych, ale nie ze względu na większą skłonność Polaków do ich konsumpcji, ale ze względu na wzrost akcyzy na te towary. I zapewne gdyby nie podwyżka akcyzy w tej grupie produktów, to inflacja byłaby istotnie niższa niż 0,7 proc. r/r.

Dodatkowo na lutową inflację już wpłynęło wprowadzenie przez Rosję embarga na import polskiej wieprzowiny - bowiem jej ceny spadły w stosunku do stycznia o 2 proc. (aczkolwiek ceny hurtowe spadły bardziej). Ten dezinflacyjny wpływ cen wieprzowiny będzie widoczny zapewne jeszcze bardziej w marcu (w kwietniu mogą już zadziałać instrumenty wspierające skup wieprzowiny). A do wieprzowiny niestety mogą dołączyć dezinflacyjnie w kolejnych miesiącach produkty żywnościowe, które Rosja może objąć embargiem - warzywa, produkty mleczne, a w lecie także owoce (przede wszystkim jabłka). Kryzys rosyjsko-ukraiński gwarantuje nam więc niską inflację, szczególnie w jej „spożywczej" części, co konsumentów może ucieszy, ale jest złą wiadomością dla jej producentów i firmy nią handlujące, a także dla polskiej gospodarki (ze względu na spadek eksportu tych produktów).

Prognozy inflacyjne NBP przedstawione w marcu, zakładające inflację w 2014 r. na poziomie 1,1 proc., mogą zatem okazać się zawyżone. Nie widać bowiem także presji płacowej, a ceny surowców (w tym ropy naftowej i gazu) maleją. Wszystko wskazuje na to, że decyzja RPP o podwyżce stóp procentowych to nie 4. kwartał 2014 r., a raczej 2015 r.

To, co cieszy przy tak niskim poziomie inflacji, to fakt, iż na pewno spełniamy jedno z kryteriów konwergencji, kryterium stóp procentowych. Poza tym nasze wynagrodzenia realnie nie będą wiele niższe niż wynagrodzenia nominalne.