Artykuł Henryki Bochniarz w Rzeczpospolitej

W 2006 roku polskiej gospodarce zagrażały polityczne zawirowania, koniunkturalizm i populizm. Odłożone zostały niezbędne reformy.

Polityczny chaos nie zaszkodził naszym przedsiębiorcom

Mimo wszystko mamy przyspieszenie wzrostu PKB do 5,3 proc, powstają nowe firmy, rośnie eksport, inflacja należy do najniższych w Unii Europejskiej, a budżet, dzięki większym wpływom z podatków, będzie miał mniejszy od planowanego deficyt. Sukces przedsiębiorców w minionym roku trzeba uznać za tym większy, że odbywał się w warunkach politycznego chaosu i niestabilności. Cieszy, że firmy nie reagują na bieżące polityczne zawirowania, martwi jednak, że dzisiejsze zaniechania muszą w końcu znaleźć swoje odbicie w spadku tempa rozwoju Polski.

Odłożone reformy
Dobra koniunktura polskiej gospodarki, wzrost dochodów budżetowych i inwestycji były doskonałą okazją do przeprowadzenia reformy finansów publicznych. To najlepszy moment na równoważenie budżetu. Niestety, rząd nie zdecydował się na ograniczenia wydatków socjalnych i redukcję kosztów funkcjonowania administracji, co w efekcie umocniłoby rozwojowe trendy w gospodarce. Cnotą stało się utrzymanie tzw. kotwicy budżetowej, czyli deficytu budżetu państwa na poziomie 30 mld złotych. Jakoś zapomina się, że ten deficyt jednak pogłębia i tak już ogromny dług publiczny, a przecież, skoro szybciej się rozwijamy, powinniśmy go wreszcie zacząć spłacać. Dlatego negatywnie oceniamy niedawno przyjęty projekt budżetu (zbyt optymistyczne założenia dynamiki dochodów, nierealne prognozy wpływów z VAT, wysoka dynamika wydatków – wyższa od dynamiki od dochodów, zwiększające się wydatki socjalne, mały wzrost wydatków prorozwojowych).
Co gorsze, nie próbuje się nawet rozbrajać tykających ciągle „bomb budżetowych”, wynikających choćby z braku dobrej regulacji emerytur pomostowych czy emerytur górniczych, co może kosztować nas – podatników dziesiątki miliardów złotych.
Rząd nie podjął również problemu zbyt wysokich pozapłacowych kosztów pracy. Trudno uznać za rozwiązanie zgłoszoną wiosną propozycję obniżenia o 4 pkt. procentowe składki rentowej z równoczesnym przeniesieniem na pracodawców kosztów składki chorobowej. Miało to kosztować budżet 9 – 10 mld złotych, a koszty pracodawców byłyby niższe o ok. 0,2 proc. Nie można się więc dziwić, że partnerzy społeczni odrzucili ten pomysł.
Brak obniżki kosztów pracy skutkuje brakiem pozytywnych zmian na rynku pracy. Choć bezrobocie maleje i przybywa miejsc pracy, to nadal tzw. wskaźnik zatrudnienia jest bardzo niski – w Polsce ciągle pracuje niewiele więcej niż co druga osoba w wieku produkcyjnym. Na stu pracujących przypada 73 emerytów i rencistów. Poziom dezaktywizacji zawodowej jest więc zastraszający, a pomoc społeczna mało efektywna. Za to minister pracy zgłasza samowolnie postulat podwyższenia płacy minimalnej do poziomu obecnej średniej krajowej.
Nową barierą, mimo wysokiego bezrobocia, staje się brak rąk do pracy w określonych zawodach. I znowu – rząd w tej sprawie rozkłada ręce. A tu potrzebne są pilne zmiany w systemie edukacji zawodowej.
Z innych reform, na które czeka gospodarka: z zapowiadanej reformy podatkowej pozostało bardzo niewiele, a obniżkę stawek przełożono na 2008 rok; odsunięto w czasie realizację zapisów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej; nie ma postępu w przygotowaniu planów zagospodarowania przestrzennego kraju, co znacznie ogranicza nowe inwestycje. Obiecywane od wielu lat ułatwienie w rejestracji nowo powstałego przedsiębiorstwa zostało odsunięte na kolejne lata. Nie wprowadzono do systemu polskiego prawa przepisów o zawieszeniu działalności gospodarczej, ważnego dla przedsiębiorców prowadzących działalność sezonową. Bliską ukończenia w sejmowej procedurze ustawę o Polskiej Agencji Handlu i Inwestycji, rząd niespodziewanie wycofał z Sejmu, bo zmieniła się koncepcja promocji Polski i teraz mamy promować równocześnie i gospodarkę i turystykę. Z kolei zamiast decyzji o dokończeniu reformy emerytalnej mamy znów ministerialną zapowiedź przekazania pieniędzy z OFE do ZUS.

Niewykorzystane szanse
Poważnym zaniechaniem, które odpycha od Polski potencjalnych inwestorów jest niewyjaśniona kwestia wejścia Polski do strefy euro: rząd albo nie ma zdania w tej sprawie, albo jest ono negatywne i dlatego skrzętnie ukrywane. Tymczasem pozostawanie naszego kraju poza tą strefą osłabia międzynarodową konkurencyjność polskiej gospodarki i z perspektywy naszych ambicji modernizacyjnych jest niewykorzystywaniem historycznej szansy. A reformy wynikające z kryteriów przystąpienia i tak trzeba przeprowadzić.
Lewiatana niepokoi także brak zdecydowania i konsekwencji w dokończeniu prywatyzacji, szczególnie zaś liberalizacji polskiej energetyki. Zahamowanie procesów prywatyzacji elektrowni doprowadziło w konsekwencji do odłożenia niezbędnych w tym sektorze inwestycji.
W ciągu całego 2006 r. często zwracaliśmy uwagę na małą innowacyjność polskiej gospodarki. Działania rządu w tym zakresie były zdecydowanie za słabe. Zaniedbania w tej dziedzinie to krótkowzroczność, która może nas w przyszłości drogo kosztować.
Do niewykorzystanych szans należy zgoda partnerów społecznych na negocjowanie umowy społecznej. Rząd traktuje ją jako działanie wybitnie propagandowe, skoro do tej pory, mimo wspólnego stanowiska co do celów umowy, nie rozpoczęły się żadne prace merytoryczne. Szkoda.

Złe regulacje
Wprowadzono niekorzystną zmianę w ostatniej nowelizacji ustawy ordynacja podatkowa - w razie nieobecności przedsiębiorcy lub osoby upoważnionej kontrola podatkowa może być wszczęta po okazaniu jakiemukolwiek pracownikowi legitymacji służbowej kontrolera. Środowisko przedsiębiorców z dużym zaniepokojeniem przyjęło też wprowadzoną w ustawie o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym regulację, która pozwala prowadzić czynności kontrolne w firmie nawet do 9 miesięcy. Jest co prawda rozporządzenie, które ma przeciwdziałać nadmiernie długim kontrolom, ale ustawa pozostaje ustawą.
Negatywnie oceniamy zlikwidowanie korpusu służby cywilnej, co najprawdopodobniej nie wpłynie korzystnie na jakość polskiej administracji, z która przedsiębiorcy muszą mieć przecież jakieś relacje.
Niekorzystne były też przeprowadzone w 2006 r. zmiany w Kodeksie Pracy obniżające wymiar czasu pracy w przypadku występowania dwóch świąt wypadających w dzień inny niż niedziela. Fikcyjne, bo zaledwie jednodniowe vacatio legis jest głównym powodem zaskarżenia nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego. Podobnie źle oceniamy prawo veta wojewodów wprowadzone do ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju regionalnego, które uderza w podstawy samorządności. Zwracamy również uwagę na odwlekanie w czasie przyjęcia wielu ważnych aktów prawnych, jak choćby odłożenie prac nad nowelizacją ustawy o VAT.
Mimo, że mijający rok był pełen chaosu, to dobra sytuacja w gospodarce daje podstawy do optymizmu. Jednak rządzący, aby móc w przyszłości zbierać owoce dobrej koniunktury, powinien wykazać się większą odwagą w reformowaniu państwa.

Źródło: Rzeczpospolita, 29.12.2006