30 proc. redukcja CO2 w USA to dobry sygnał dla Europy

Ogłoszony przez prezydenta USA Baracka Obamę „Plan Czystej Energii", który ma wymusić na sektorze energetycznym ograniczenie emisji CO2 o 30 proc. do 2030 roku w porównaniu do 2005 roku, oznacza że Amerykanie na poważnie przyłączają się do walki ze zmianami klimatu - uważa Konfederacja Lewiatan.

Z punktu widzenia europejskiego biznesu to bardzo dobry sygnał, bo może wskazywać, że obciążenia dla biznesu amerykańskiego wynikające z działań na rzecz klimatu z czasem staną się porównywalne do tych, które nakładane są na europejskich przedsiębiorców. Co więcej, zdecydowane działania Amerykanów na rzecz klimatu mogą tchnąć trochę nadziei w globalny proces klimatyczny i dać szansę na racjonalne porozumienie klimatyczne w 2015 roku w Paryżu. Stanie się tak, jeśli tylko Kongres nie zablokuje tego kierunku działania.

W dłuższym horyzoncie, decyzja Amerykanów o odejściu od węgla, może oznaczać mniejsze wydobycie tego surowca w USA. Większość bowiem działających dziś kopalni jest dość stara (średni wiek kopalni w USA to 42 lata, a w Europie 32 lata) i w sytuacji zmniejszającego się rynku wewnętrznego opłacalność ich modernizacji będzie malała, a chęć do zamykania rosła. Spadek wydobycia węgla w USA może mieć swoje konsekwencje dla cen oraz dystrybucji tego surowca w skali globalnej. I to ryzyko - wyższych cen.

Nowe restrykcje dla sektora energetycznego, przedstawione w „Planie Czystej Energii", to jak dotychczas najbardziej zdecydowany krok prezydenta Obamy na drodze do osiągnięcia celu 17 proc. redukcji emisji CO2 w 2020 roku.

Co wprowadza Plan Czystej Energii?
Propozycja zakłada, że poszczególne stany USA będą musiały osiągnąć nałożone na nie cele redukcji emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych w energetyce. Co ważne, plan wprowadza elastyczność co do sposobu osiągnięcia tego celu i dzięki temu umożliwia efektywne prowadzenie działań na poziomie lokalnym. Wiadomo również, że cele redukcyjne zostaną zdefiniowane przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA) dla każdego ze stanów, zgodnie z algorytmem uwzględniającym stanowy miks energetyczny z 2012 roku. EPA przygotuje również wytyczne dotyczące „najlepszych systemów redukcji emisji", które będą zawierać następujące elementy: efektywność wytwarzania energii z paliw kopalnych, zwiększenie wykorzystania nowoczesnych elektrowni gazowych, wdrażanie niskoemisyjnych źródeł energii (energia jądrowa, OZE), zarządzanie stroną popytową energii (efektywność energetyczna).

Plan dopuszcza również opcję rezygnacji z indywidualnego celu stanowego, na rzecz zagregowanego celu dla kilku stanów, które zdecydują się na wdrożenie wspólnego systemu handlu emisjami.
Po publikacji finalnej wersji regulacji (która może nastąpić nawet po roku od publikacji projektu), poszczególne stany będą zobowiązane do przedstawienia stanowych planów do końca czerwca 2016 r.

Dotychczasowe praktyki wskazują, iż regulacje EPA dość powszechnie kierowane są do amerykańskich sądów. W rezultacie, cały proces wdrażania regulacji znacząco się przedłuża (przykładem są regulacje dot. emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu, które od dekady nie mogą wejść w życie). Eksperci wskazują, iż ostateczne przyjęcie finalnej wersji ustawy może nastąpić nawet po wyborze kolejnego prezydenta USA, a to podnosi ryzyko zablokowania prac, przez nowego prezydenta, czy też sam Kongres. Jak na razie, eksperci wskazują, iż najbardziej prawdopodobną metodą „zawetowania" ustawy może być drastyczne ograniczenie poziomu budżetowania EPA, nie pozwalające w rezultacie na przeprowadzenie niezbędnych prac legislacyjnych.

Reakcje biznesu
Za oceanem plan wywołał sporo emocji i jest komentowany przez różne środowiska biznesowe. Według US Chamber of Commerce nowe regulacje będą kosztować gospodarkę amerykańską 1mld USD rocznie. Koszt ten będzie wynikał z utraty miejsc pracy w sektorze wydobywczym i energetycznym oraz wygaszaniem części tego biznesu. Narodowe Stowarzyszenie Branży Wydobywczej podnosi natomiast kwestie wzrostu cen energii, szacując że proponowane zmiany doprowadzą do wzrostu rachunków za energię nawet o 80 proc. Pro-węglowe środowisko ACCCE przedstawia z kolei wyniki własnych analiz, z których można wyczytać, że zaproponowane przez prezydenta Obamę rozwiązania mogą podnieść koszt energii dla odbiorców końcowych o łączną kwotę 151 mld USD do 2033 roku. Kontrargumentów dla zwolenników węgla nie brakuje.

Przedstawiane są dane, że roczne straty w USA spowodowane katastrofami pogodowymi i klimatycznymi sięgają 100mld USD, a więc warto walczyć ze zmianami klimatu. Otwarcie stawiana jest również kwestia utraty miejsc pracy w sektorze węglowym, ale wskazywane są nowe miejsca pracy przy modernizacji sektora energetycznego oraz w sektorze OZE. Bardzo mocno podnoszony jest argument poprawy stanu powietrza oraz jakości życia - EPA wskazuje, że regulacja przyczyni się do uniknięcia od 2700 do 6600 przedwczesnych zgonów, ataków serca, pobytów w szpitalach i utraconych dni w pracy. Biorąc pod uwagę koszty i korzyści dla całej gospodarki wprowadzenia planu, wskazywany jest następujący stosunek - każdy wydany 1 dolar na czystą energię pozwoli oszczędzić 7 dolarów na ochronę zdrowia.

Konfederacja Lewiatan