W jakim miejscu jest polska gospodarka po 6 miesiącach 2007 roku?

31 lipca br. w siedzibie PKPP Lewiatan odbyła się konferencja prasowa poświęcona ocenie stanu polskiej gospodarki po pierwszym półroczu tego roku. Poprzedni, 2006 rok, był dla polskiej gospodarki bardzo dobry - wzrost PKB sięgnął 6,1%, a towarzyszył temu wysoki wzrost spożycia indywidualnego. W ciągu pierwszych 6 miesięcy 2007 r. było jeszcze lepiej – wszystko wskazuje na to, że tempo wzrostu PKB wyniosło 6,7-6,8%.
W tym optymistycznym obrazie pojawiają się jednak pęknięcia: bariery podażowe, które utrudniają utrzymanie dotychczasowej dynamiki rozwoju gospodarki.




W roku 2006 do wysokiej konsumpcji dołączyły inwestycje, które wzrosły o 16,7% (nakłady brutto na środki trwałe). Towarzyszyła temu bardzo wysoka, mimo silnej złotówki, dynamika wzrostu eksportu (ponad 23%, wg NBP, w euro), aczkolwiek kontrybucja eksportu netto do wzrostu PKB była ujemna. Deficyt budżetowy wyniósł 25,06 mld zł wobec planowanych 30,5 mld zł (82% wykonania deficytu).

W ciągu pierwszych 6 miesięcy 2007 r. było jeszcze lepiej – wszystko wskazuje na to, że tempo wzrostu PKB wyniosło w tym czasie 6,7 – 6,8%. Jest to efekt wzrostu spożycia indywidualnego o prawie 7% i wzrostu inwestycji o ponad 20% (w I kwartale 2007 r. o 29,6%). Niepokoiła jedynie słabnąca dynamika eksportu (12% w czerwcu 2007 r.), której towarzyszyła rosnąca dynamika importu, co pogłębiło ujemny wpływ eksportu netto na dynamikę PKB. Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła w ciągu 6 miesięcy 2007 r. o 10,7%, przy czym w tych przemysłach, które uznawane są za nośniki postępu technicznego – wzrosła o 12,6%. W I półroczu 2007 r. niebywale dynamicznie rosła produkcja budowlano-montażowa – o 30,2%, zaś sprzedaż detaliczna – o 15,6%. Wynagrodzenia wzrosły w ciągu pierwszych 6 miesięcy 2007 r. o 8,4%, a zatrudnienie o 4,4%.

Rosły kredyty przedsiębiorstw − na koniec czerwca wynosiły one 168,8 mld zł i ich wartość była o 27,6% wyższa niż w czerwcu 2006 r. (wzrost o 36,5 mld zł). Potwierdza to przewidywania dotyczące dynamiki inwestycji w ciągu pierwszych 6 miesięcy 2007 r. Wzrosły również depozyty przedsiębiorstw – o 23,1% (128,6 mld zł, wzrost o 24,1 mld zł), co świadczy o dobrych wynikach finansowych firm (dane za II kwartał 2007 r. GUS opublikuje w sierpniu; rentowność brutto przedsiębiorstw wyniosła w I kwartale 2007 r. 6,1%, podczas gdy w tym samym okresie 2006 r. wynosiła ona 4,8%). Deficyt budżetowy wyniósł na koniec czerwca 2007 r. 3,7 mld zł, czyli jedynie 12,3% deficytu planowanego na 2007 r.

W polskiej gospodarce nie ma bariery popytu
Tak wyglądają dane dotyczące pierwszych 6 miesięcy 2007 r. Jednak II kwartał 2007 r. różnił się dość istotnie od I kwartału, który był rekordowy. W II kwartale 2007 r. dynamika PKB ukształtowała się prawdopodobnie na poziomie 6,4-6,5% (podczas, gdy w I kwartale wynosiła ona 7,4%). Wszystko wskazuje na to, że towarzyszyło temu utrwalenie się jednych tendencji i zmiana innych. „Utrwalenie” dotyczy wysokiej dynamiki spożycia indywidualnego. Jest to efekt wzrostu wynagrodzeń i wzrostu zatrudnienia. Ciągle dynamicznie rośnie sprzedaż detaliczna. W polskiej gospodarce nie ma zatem bariery popytu.

Gdy na początku 2006 r. PKPP Lewiatan przeprowadziła badanie kondycji sektora małych i średnich przedsiębiorstw i zapytała firmy, które nie inwestowały (było ich 40%), jaka jest przyczyna braku inwestycji, 71,3% wskazało (łącznie na 3 pierwszych miejscach jako najważniejsze przyczyny) słabą koniunkturę i brak popytu. Jednocześnie 47,3% MSP wskazywało zbyt dużą niestabilność warunków gospodarowania i ryzyko polityczne. Oznacza to, że jeszcze na początku 2006 r. przedsiębiorstwa bardzo wyraźnie widziały problemy dla swojego rozwoju przede wszystkim po stronie popytowej.

Dzisiaj sytuacja jest inna. Z badań NBP wynika (Informacja o kondycji sektora przedsiębiorstw ze szczególnym uwzględnieniem stanu koniunktury w III kw. 2007), że problemy ze znalezieniem odbiorcy na produkowane wyroby ma jedynie 4,3% badanych przedsiębiorstw. Popyt nie jest już barierą rozwoju działalności przedsiębiorstw. Firmy ciągle także oczekują utrzymania się wysokiego popytu na ich wyroby. Ma to swoje skutki, m.in.:
1) „Utrwala się” malejąca dynamika eksportu, bowiem dynamicznie rosnąca konsumpcja na rynku polskim „wypycha” eksport z obszaru zainteresowania części przedsiębiorstw. W ten sposób zmniejszają one ryzyko działalności (szczególnie firmy małe i średnie);
2) Utrzymuje się wysoka aktywność inwestycyjna przedsiębiorstw, szczególnie z sektora MSP, które późno włączyły się w proces inwestycyjny (w pierwszej kolejności objął on firmy-eksporterów, a także firmy duże /które w większości są także eksporterami/).

Przedsiębiorstwa próbują szybko dostosować się do rosnącego popytu na dobra i usługi na polskim rynku, rezygnując z części lub całości sprzedaży na eksport, a także inwestując. Nie są w stanie inaczej zaspokoić rosnącej konsumpcji, bowiem nie ma w polskiej gospodarce bariery popytu.

Jest natomiast bariera podaży
Ogranicza ona możliwość realizacji zamówień płynących do przedsiębiorstw z rynku. Dotyczy to w największym stopniu sektora budownictwa, gdzie 40% badanych przez NBP (op.cit.) firm zgłasza problemy dotyczące realizacji zleceń. Także 1/3 firm z sektora „przetwórstwo przemysłowe” oraz z sektora „transport” napotyka na podażowe bariery. Dane te wyraźnie wskazują, że problem zaczyna być poważny.
Potwierdzają to dane dotyczące produkcji sprzedanej przemysłu w II kwartale 2007 r. Wzrosła ona o 8,5% w stosunku do tego samego okresu 2006 r., podczas gdy wzrost sprzedaży detalicznej w II kwartale 2007 r. wyniósł 14,1%, a dynamika produkcji sprzedanej przemysłu istotnie spadła w czerwcu 2007 r. – wyniosła tylko 5,6%. Maleją również zapasy.

Barierę podaży widać coraz wyraźniej w trzech obszarach:
1) na rynku pracy, na którym brakuje – mimo ciągle wysokiego poziomu bezrobocia – rąk do pracy,
2) na rynku surowców i materiałów – mimo rosnącej produkcji i rosnącego importu (brak surowców i materiałów, opóźnienia w ich dostawie) oraz
3) w stopniu wykorzystania mocy wytwórczych.

Problem braku pracowników narasta w wyniku zwiększonego zapotrzebowania na pracę, będącego wynikiem ożywienia gospodarczego, strukturalnego niedopasowania rynku pracy do potrzeb gospodarki, migracji zarobkowej Polaków, niskiej skłonności Polaków do szukania pracy poza miejscem zamieszkania (wolimy wyjeżdżać do pracy za granicę niż dojeżdżać do pracy w kraju), przywilejów emerytalnych powodujących wczesną dezaktywację pracowników, niskiej skłonności do zatrudniania niepełnosprawnych. Rząd przyjął rozwiązanie mające poprawić sytuację na rynku pracy – otworzył granice dla pracowników spoza Polski. Jednak warunki, na jakich to zrobił, nie zmienią sytuacji (zatrudnienie na 3 miesiące z opcją przedłużenia o kolejne 3 miesiące). Należałoby wprowadzić możliwość zatrudniania obcokrajowców na czas realizacji projektu, a nie na okres 3 miesięcy. Należy również w sposób zdecydowany ograniczyć możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Prace nad projektem emerytur pomostowych trwają, jednak Rząd powoli wycofuje się z dobrych rozwiązań, rozszerzając listę stanowisk, na których praca będzie umożliwiała przechodzenie na emeryturę pomostową (o nauczycieli, kolejarzy). Trzeba również jak najszybciej wprowadzić rozwiązania pozwalające na rozwój szkolnictwa zawodowego. Przede wszystkim jednak należy wspierać – rozwiązaniami regulacyjnymi – wzrost gospodarczy, bowiem tylko poprawiająca się kondycja polskiej gospodarki może zachęcić Polaków, którzy wyemigrowali „za pracą”, do powrotu do kraju.
Bariera podaży pracy jest niemożliwa do likwidacji w krótkim okresie, ale można próbować ograniczać jej skalę. I oczywiście dążyć do dopasowania rynku pracy do potrzeb gospodarki w średnim i długim okresie.

Problem braku surowców i materiałów oraz opóźnień w ich dostawach jest z pozoru łatwiejszy do rozwiązania. Co prawda z pewnym opóźnieniem, ale rynek teoretycznie powinien sobie poradzić z dużą częścią tych problemów. Potrzebne są inwestycje rozszerzające zdolności wytwórcze firm, które dostarczają brakujące surowce i materiały. Rozwiązaniem jest także import, jako że gospodarka nie znosi próżni.
W praktyce mamy, i będziemy mieli, problemy z likwidacją tego ograniczenia podażowego, bowiem wymaga ona zwiększanie mocy wytwórczych, czyli inwestycji. A te wymagają pracowników. Wymaga ona także wyższych limitów emisji CO2, a rozwiązania, które przyjęła UE, są dla nas niekorzystne (większa produkcja, szczególnie materiałów budowlanych, których największy brak jest odczuwalny, oznacza wyższą emisję dwutlenku węgla).
Jeżeli obie te bariery nie zostaną w istotny sposób ograniczone, pozostanie nam import, który może zwiększać koszty produkcji, a na pewno wpłynie (przy malejącej dynamice eksportu) na ograniczenie wzrostu PKB (wzrost ujemnej kontrybucji eksportu netto do PKB).

Wysoki i rosnący stopień wykorzystania mocy wytwórczych (obecnie 84%) jest trzecią barierą podażową. Jej ograniczenie także wymaga czasu, bowiem niezbędne są tu inwestycje. Z badań NBP wynika, iż największy stopień wykorzystania mocy wytwórczych występuje w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad 1999 pracowników (ponad 90%). Najmniejszy stopień wykorzystania – w firmach małych, zatrudniających do 50 pracowników (82%). Można postawić tezę, że jest to wynikiem większego w firmach dużych − w stosunku do posiadanego aparatu wytwórczego – wzrostu zamówień, a nie braku w nich wystarczających inwestycji. Natomiast firmy małe dysponują większymi „luzami” w mocach wytwórczych nie ze względu na relatywnie większe inwestycje, a na mniejszą dynamikę wzrostu zamówień. Jednak obie grupy przedsiębiorstw przekroczyły granicę „bezpiecznego” stopnia wykorzystania mocy wytwórczych.
Przedsiębiorstwa zdają sobie sprawę, że barierę tę można w sposób istotny ograniczyć tylko w wyniku inwestycji. W I kwartale 2007 r. nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw (zatrudniających powyżej 50 pracowników) wyniosły 16,4 mld zł (Wyniki ekonomiczno-finansowe podmiotów gospodarczych w I kwartale 2007, MG, lipiec 2007) i były wyższe o ponad 47% niż w I kwartale 2006 r. Wydaje się jednak, że do początku 2007 r. skala inwestycji nie była wystarczająca. Zresztą nie tylko w sektorze przedsiębiorstw, ale w całej gospodarce, gdzie nakłady brutto na środki trwałe wzrosły w I kwartale 2006 r. tylko o 7,6% (w I kwartale 2007 r. – już o 29,6%) mimo wyraźnego ożywienia gospodarczego w 2006 r., generowanego przez rosnący popyt konsumpcyjny na rynku polskim i rosnące możliwości eksportowe, a także pomimo niższych kosztów pieniądza (spadek oprocentowania kredytów) oraz możliwości korzystania ze środków unijnych.
Są dwie grupy przyczyn tego inwestycyjnego opóźnienia. Z badań PKPP Lewiatan (Kondycja sektora MSP 2006) wynika, że 39,2% przedsiębiorstw małych i średnich nie inwestowało (do połowy 2006 r.), ponieważ posiadało niewykorzystane moce wytwórcze. Podobne wyniki dostarczały także inne badania.
Ponadto przedsiębiorstwa oceniały (i ciągle oceniają) ryzyko inwestowania jako bardzo wysokie, dlatego ich decyzje inwestycyjne są opóźnione. To ryzyko wiązało się i ciągle wiąże się z brakiem planów zagospodarowania przestrzennego i brakiem regulacji, które wymuszą przygotowanie tych planów, brakiem uregulowania stosunków własnościowych wynikającym z braku decyzji reprywatyzacyjnych, trudnościami w dostępie do funduszy unijnych, a także z częstymi zmianami regulacji prawnych dotyczących gospodarki i brakiem reformy finansów publicznych, który grozi możliwością poniesienia obciążeń podatkowych. W 2006 r. dynamika konsumpcji tak znacząco wzrosła, że przedsiębiorstwa musiały dokonać wyboru między ciągle wysokim ryzykiem inwestycji a utratą rosnącego rynku. Część z nich podjęła ryzyko już w II połowie 2006 r. Bardzo intensywnie zaczęły inwestować firmy z sektora budowlanego i energetycznego (także w 2007 r.). Dzięki inwestycjom stopień wykorzystania mocy wytwórczych w budownictwie spadł, aczkolwiek ciągle jest bardzo wysoki, bowiem wynosi 86% (NBP). Jednak bez inwestycji (które w I kwartale 2007 r. wzrosły w stosunku do tego samego okresu 2006 r. o 95,2% − dane MG) produkcja budowlano-montażowa nie mogłaby wzrosnąć o 30,2% w I połowie 2007 r. (a w I kwartale 2007 r. o ponad 50%, aczkolwiek dominujący wpływ na ten wzrost miała pogoda).

Zadania dla rządu
Gospodarka polska stoi jedną nogą w potencjalnych możliwościach tkwiących w rosnącym rynku wewnętrznym i zewnętrznym (przede wszystkim dobra koniunktura w krajach UE). Natomiast druga noga coraz bardziej grzęźnie jej w barierach podażowych – braku pracowników, braku surowców i materiałów i opóźnieniach w ich dostawach, a także w bardzo wysokim poziomie wykorzystania mocy wytwórczych. Aby zrobić kolejny krok do przodu i móc dalej "maszerować", dalej się rozwijać, musi wyciągnąć więzioną przez bariery podażowe nogę.

Kluczem dla zachowania względnej równowagi między popytem konsumpcyjnym a podażą dóbr i usług są inwestycje. Jeśli uda się zwiększyć moce wytwórcze, a tym samym − co jest warunkiem niezbędnym − ograniczyć barierę podaży pracy, polska gospodarka złapie drugi oddech, który pozwoli na utrzymanie wzrostu PKB na poziomie 5-6% przez co najmniej dwa lata.

Do tego niezbędne jest ograniczenie ryzyk, które stoją przed inwestującymi przedsiębiorstwami – przygotowanie planów zagospodarowania przestrzennego, nowelizacja prawa budowlanego, uregulowanie stosunków własnościowych, dalsze uproszczenie systemu wdrażania funduszy unijnych, reforma finansów publicznych oparta na ograniczeniu wzrostu wydatków budżetowych i zmianie ich struktury, i generalnie – reforma systemu regulacji, aby prawo było przewidywalne, jednoznaczne i „stabilne”.


Zdjęcia z konferencji: