Branża chemiczna o TTIP: tak, ale z zachowaniem zasad równej konkurencji

- Jesteśmy za liberalizacją handlu między regionami, w tym UE z USA. Jednocześnie uważamy, że należy uważnie przeanalizować czynniki konkurencyjności branży po obydwu stronach Atlantyku. Nieuwzględnienie w procesie negocjacji  różnic legislacyjnych czy gorszej dostępności UE do surowców węglowodorowych może narazić polski przemysł chemiczny na ryzyko utraty rynków spowodowane importem amerykańskich produktów chemicznych. Zatem porozumienie przyniesie wiele korzyści, ale pod pewnymi warunkami - mówią przedstawiciele Grupy Azoty, reprezentującej polską branżę chemiczną.

Postulują, by europejscy negocjatorzy zapewnili wprowadzenie do TTIP jak najdłuższego okresu przejściowego do rozpoczęcia redukcji ceł na nawozy i wybrane produkty chemiczne (10-lat), uzgodnili możliwość przywrócenia ceł (w przypadku decyzji o ich zniesieniu) na wypadek wzrostu szkodliwego importu produktów do UE (tzw. „bilateralny safeguard") i zapewnili „zielone światło" dla importu znaczących ilości gazu i ropy z USA do UE, w szczególności do Polski. Branża chemiczna nie chce redukcji ceł, dopóki przemysł amerykański nie będzie podlegał podobnym regulacjom polityki klimatycznej i bezpieczeństwa produktów, jak unijne ETS i REACH.

fot. grupaazoty.com

Na czym polega problem?

Europejski przemysł chemiczny ponosi olbrzymie koszty związane z wprowadzeniem unijnych regulacji ETS oraz REACH, których nie ponosi przemysł amerykański. Gdybyśmy dopuścili do rynku europejskiego bezcłowy import ze Stanów Zjednoczonych, Europa będzie narażona na nierówną walkę z konkurencją. Takiego starcia nie mamy szansy wygrać. 

Przemysł chemiczny jest wysoce energochłonną gałęzią gospodarki. Co więcej, media energetyczne - jak gaz ziemny czy ropa naftowa - stanowią dla chemii przede wszystkim surowiec materiałowy.  Rząd amerykański postawił na bezpieczeństwo dostaw taniej ropy i gazu, czego beneficjentami są nasi amerykańscy konkurenci. UE nie jest w stanie zapewnić takich warunków surowcowych, bo nie ma spójnej polityki w tym zakresie, ani bezpiecznie zdywersyfikowanych dostaw.

Dostęp do stabilnych źródeł węglowodorów w konkurencyjnych cenach jest jedną z kluczowych kwestii dla konkurencyjności polskiego przemysłu chemicznego. U nas a także w innych krajach Środkowej i Wschodniej Europy występuje wysokie uzależnienie od importu gazu z jednego kierunku - z Rosji. Do tego ceny gazu na rynku amerykańskim są znacznie niższe niż w Polsce, podobnie ceny energii.  Gaz z USA po sprowadzeniu do Polski będzie niewiele tańszy od rosyjskiego, po uwzględnieniu wszystkich kosztów.

Jakie znaczenie ma przemysł chemiczny dla gospodarki?

Przemysł chemiczny w Europie Środkowej i inne branże energochłonne to ważny dział gospodarki, produkujące nawozy, tworzywa, farmaceutyki, kosmetyki, paliwa, itp. Jedno miejsce pracy w przemyśle chemicznym generuje 8 miejsc pracy w innych sektorach; są to liczni dystrybutorzy nawozów, producenci części samochodowych, elektroniki, producenci płyt dla meblarstwa, odzieży, obuwia. Przemysł chemiczny na naszej części kontynentu ma inny charakter niż w Europie Zachodniej, gdzie dominują ogromne międzynarodowe koncerny, które produkcję mają rozsianą po całym świecie, także w USA, gdzie planowane są kolejne inwestycje. W Polsce i Europie Środkowej trzon branży stanowią duże koncerny narodowe, których produkcja jest zlokalizowana w Europie. Tu planują rozwój, tworzenie nowych miejsc pracy oraz płacenie podatków.

Od wstąpienia do UE w 2004 r. przemysł chemiczny zarówno Polski, jak i innych krajów Europy Środkowej, poniósł ogromne koszty restrukturyzacji, żeby sprostać wymogom ochrony środowiska (kraje unijnej 15-tki miały te koszty rozłożone w znacznie dłuższym czasie). Obecnie dochodzą do tego koszty ETS, REACH i innych regulacji UE, co skutkuje mniejszymi środkami na inwestycje prorozwojowe i prorynkowe. W tych warunkach Polska, inne kraje naszej części Europy i wreszcie cała Unia muszą konkurować z regionami, gdzie są znacznie tańsze surowce kopalne, lub jest stosowana protekcjonistyczna polityka zaniżania cen tych surowców dla własnego przemysłu (np. w Rosji).

TTIP: szansa czy zagrożenie?

Negocjacje UE-USA mają doprowadzić do zniesienia barier celnych oraz pozataryfowych. Potencjalnie wyniknie z tego wiele korzyści, ale Grupa Azoty wskazuje, że pozostając pozytywnie nastawionym do idei porozumienia należy rozważyć wszelkie zagrożenia, jakie może stworzyć otwarcie na rynek, w którym nie obowiązuje ETS, REACH i inne kosztowne regulacje.

Utratę konkurencyjności europejskiego przemysłu chemicznego mogą spowodować dwa czynniki: wysokie koszty polityki klimatycznej, których przedsiębiorstwa amerykańskie nie będą ponosiły i ogromna różnica w kosztach surowców używanych do produkcji.

Przedstawiciele branży chemicznej z Grupy Azoty mówią jasno: nie jesteśmy przeciwni TTIP, popieramy ideę liberalizacji handlu między Europą a USA. Trzeba jednak pamiętać, że dzisiaj przemysły chemiczne po obydwu stronach Atlantyku dzieli ogromna różnica w poziomie kosztów i dostępności do surowców, która w negocjacjach trzeba wziąć pod uwagę. W przeciwnym razie chemia będzie niekonkurencyjna i otwarcie rynku bez uwzględnienia tych aspektów narazi ten przemysł na pogłębienie ucieczki z UE. Koszty przełożyłyby się wówczas na całą gospodarkę.